Nowy Rok rozpoczynam bez skrajnych emocji, co przyjmuję za dobrą prognozę. Emocje pojawią się prawdopodobnie za jakieś 2 miesiące, kiedy to stuknie mi 30-stka, choć nim to nastąpi jest jeszcze parę tygodni, które można zmarnować… lub wykorzystać ;) Które z dwojga – to się okaże.
Jeszcze słowo odnośnie Nowego Roku – jeśli ktokolwiek to czyta, to miejmy to za sobą od razu – wszystkiego dobrego w 2015! ;)
Odnośnie bloga – obecnie nie przeszkadza mi to, że „leży i kwiczy”. Nie mam bieżących planów z nim związanych, a i na przestrzeni ostatnich miesięcy nie za bardzo była chęć nawet tutaj zajrzeć, a co dopiero cokolwiek napisać. Wycofałem się ze śledzenia gier od kuchni, nie czytuję designerskich rozkmin, nie śledzę narzędzi ani artu; jako prokrastynatyk postanowiłem przytemperować nieco swoje zapędy poznawcze z nadzieją na uspokojenie, wyciszenie i uzyskanie klarowności w kwestii odróżniania rozpraszaczy – które owszem są często zajebiście ciekawe i zwyczajnie fajne – od prawdziwych zainteresowań, dążeń i celów. Jeszcze nie ma tych trzech dych na karku, ale już odczuwam potrzebę zaprowadzenia porządku w wartościach i priorytetach.
Dość ględzenia. W 2014 trochę pograłem! Wciąż nie tyle, ile bym sobie życzył, ale od tego jest Nowy Rok, aby życzyć sobie jeszcze więcej grania :P Jako trackera przegranego czasu wciąż używam XFire, jednak nie wiem jak długo ta usługa jeszcze pociągnie, a wygląda na to, że kopytami wierzga już od dłuższego czasu.
Według XFire w roku 2014 przegrałem 411 godzin (w 2013 było to 261, w 2012 zaś 770). Nie śledzę czasu spędzonego przy Clash of Clans i innych gierkach mobilnych (w kwietniu nabyłem iPada mini Retina), mam jednak wrażenie, że w ubiegłym roku skupiały one zdecydowanie mniej mojej uwagi.
Ukończyłem kilka gier i dodatków:
– Puzzle Quest: Challenge of the Warlords
– Diablo III: Reaper of Souls
– Puzzle Quest: Galactrix
– Peggle Deluxe
– Diablo II
– Diablo II: Lord of Destruction
– Infinity Blade (iOS) – pokonany boss; grind odpuściłem
W minionym roku grałem więc głównie w hack’n’slashe z serii Diablo oraz gierki casualowe. Te ostatnie zainteresowały mnie wyraźnie i sięgałem po nie często na PC, gdy brakowało warunków, aby uruchomić coś na dłużej. Możliwe, że to efekt uboczny zawodowego zainteresowania małymi grami mobile, które na mobilach może i nieco osłabło, ale próbuje dzielnie zagnieździć się na dużym ekranie ;)
Pierwszy Puzzle Quest pod koniec 2013 roku przestał być dla mnie rozgrywką dorywczą i w pewnym momencie awansował do miana najczęściej uruchamianego tytułu. Tak też było na początku 2014 i aż do momentu, w którym przeszedłem w grze wszystkie questy i większość mini-gierek. Grało się na tyle sympatycznie, że z marszu zabrałem się za zdecydowanie mniej ceniony spin-off Puzzle Quest: Galactrix. Nie wiem czy to kwestia braku oczekiwań, czy też braku fanatyzmu wobec pierwszej gry w serii, ale Galactrix zwyczajnie mnie kupił swoją odmiennością, heksagonalnymi puzzlami, settingiem sci-fi, zwiększonym znaczeniem mini-gierek (bitwy nie wypełniały już 90% rozgrywki, wręcz zostały zepchnięte do 20-30%). Można spotkać się z masą negatywnych opinii na temat tej małej gierki i mi się wydaje, że one wynikają właśnie z tego, co dla mnie było plusem, czyli owej skrajnej odmienności względem oryginału. Owszem, gra ma swoje problemy, początkowo wydaje się dość nieprzystępna i losowa, jednak z czasem przychodzi flow, a każda układanka rozwiązana dzięki uważnej kontroli planszy daje dużą dozę satysfakcji. Niestety gra jest krótsza od Challenge of the Warlords. Słyszałem też wiele złego o Puzzle Quest 2, lecz mimo wszystko również chętnie kiedyś zagram.
Do hack’n’slashy zawsze miałem słabość. A Diablo zawsze było wystarczająco przystępne, aby po prostu po nie sięgnąć i zacząć siekać. Reaper of Souls, czyli V akt, ukończyłem na poziomie Udręka, tylko barbarzyńcą. Nie narobiłem za dużo riftów, endgame mnie na tyle nie wkręcił, pomimo odczuwalnego powiewu świeżości jaki przyniósł ze sobą nowy tryb przygodowy. Najwyraźniej przez 2 lata pogrywania, Diablo III już mi się opatrzyło za bardzo. Dodatkowe zniechęcenie przyszło wraz z problemami z aplikacją Battlenetu, jakie to nawiedziły mnie jesienią. Sięgnąłem wówczas po Diablo II, w którym – jakimś zrządzeniem losu – nigdy wcześniej nie skończyłem singla. Tak jak kiedyś, i tym razem wybór padł na Nekromantę. Mój summoner ma już sumieniu Diablo i Baala w trybie normalnym. Koszmar „się robi” ;)
Wśród ukończonych gier wymieniłem Peggle Deluxe (wpadło za darmo na Origin). To takie trochę naciągane, bo ukończyłem tylko Adventure Mode. Obecnie w wolnych chwilach cisnę wyzwania, ale nie wiem czy podołam wszystkim, zwłaszcza, że niektóre zapowiadają się hardkorowo.
W dniach 2014.01.01 – 2015.01.01 bezpowrotnie utraciłem z życiorysu co najmniej:
– 105 godzin w Diablo III / Diablo III RoS
– 73 godziny w Diablo II + LoD
– 52 godziny w Puzzle Quest: Galactrix
– 50 godzin w Puzzle Quest: Challenge of the Warlords
– 24 godziny w UFO: Enemy Unknown / X-COM: UFO Defense
– 11 godzin w Heroes of Might and Magic III
– 11 godzin w Minesweeper
– 10 godzin w DiRT 2
– 10 godzin w Warframe
– 8 godzin w Borderlands
– oraz co najmniej 53 godziny w 18 innych grach.
Tym razem wymieniłem mój „godzinowy” TOP 10. Nie wiem, dlaczego poprzednio były to TOP 9, chyba przypadkowo ;) Zdecydowanie gram za mało w nowe tytuły. Cóż poradzę, że znowu się na mnie pierwsze UFO rzuciło? ;) Poprzednio pomijałem resztę gier, skoro jednak mam te informacje z XFire, to dlaczego ich zwyczajnie nie wkleić? No właśnie. Dlaczego nie? Dlatego wklejam ;]
– 7 godzin w Unreal Tournament
– 7 godzin w Bejeweled 3
– 5 godzin w Saints Row: The Third
– 5 godzin w Heroes of Might and Magic
– 5 godzin w Peggle Deluxe
– 5 godzin w Solitaire
– 4 godziny w Quake Live
– 2 godziny w Unreal Tournament 3
– 2 godziny w The Witcher
– 2 godziny w Angry Birds
– 2 godziny w Mahjong Titans
– 1 godzina w Unreal Tournament 2004
– 1 godzina w Mortal Kombat Komplete Edition
– 1 godzina w StarCraft II: Wings of Liberty
– 1 godzina w Quake III Arena
– 1 godzina w Chess Titans
– 1 godzina w Hearthstone: Heroes of Warcraft
– 1 godzina w Beneath a Steel Sky
Niniejszym piszę komentarz bez treści aby Cię przywołać do bloga, a nóż widelec coś przy tej okazji tu napiszesz ;)
Żyję, jakby co ;)
Jak widać blog poszedł w odstawkę, ale będę jeszcze próbował – jeśli nie tutaj, to gdzie indziej. Chodzi mi po głowie bardziej ukierunkowany content. Gamedev chyba już na amen wybiłem sobie z głowy, ale czasem nadal mnie ciągnie do level designu ;]