Od razu mi lepiej :D
Archiwum: Styczeń, 2013
Seria StarCrafts nie musiała mnie brać szturmem, podbiła moje serce bez walki.
Właśnie pojawił się drugi w tym roku epizod:
To oczywiście żaden news, bo materiał powstał na długo nim założyłem bloga, ale gierka zapowiada się arcyciekawie i ciągle gdzieś tam w głowie mi siedzi. Alientrap, twórcy ciepło przyjętego Capsized, pracują obecnie nad Apotheon – platformówką w antycznym settingu – i bardziej antyczny ten setting być nie mógł. Oprawa graficzna stylizowana na helleńskie malarstwo wazowe wydaje się być szalonym pomysłem. To niesamowite, że coś tak pozornie oczywistego, daje taki magiczny efekt.
No i właśnie, niby nic oryginalnego – ot, zakosili starożytnym kawałek kultury – ale pierwszy raz widzę coś takiego. Aż trudno mi uwierzyć, że dopiero teraz. Video z gameplayem w rozwinięciu.
Wiem, wiem – miniaturka z playera średnio komponuje mi się z grafiką w tle ;D W poprzednim wpisie był podobny problem, ale cóż zrobić…
Wracając do filmiku – no bardzo sympatyczny puzzler, wpadł mi kurdę w oko, hehehe. Hie, hie ;D
Nie, nie bzykać, tylko bzyczeć właśnie. Robić hałas, wrzawę – oczywiście wokół własnych aplikacji, w tym i gier, tych takich „że-niby-niezależnych”.
Chodzi o kolejny artykuł na gamasutrze, zatytułowany „The Secrets of Promotion for Indies” przedstawiający kilka ważnych praktyk, które naturalnie nie są żadnymi „sekretami” – wszak k-a-ż-d-y, kto chce z tego żyć, stosuje je na co dzień… Jeśli nie ten konkretny wariant, to nieco inny – zbliżony.
W sumie to jest jasne, składne, momentami oczywiste, ale zbiorę to jednak do kupy. Niech ma tutaj swoje miejsce, gaddemyt.
Nie jestem specem, nie śledzę, nie znam się, ale jak już spojrzę, to zwyczajnie się jaram. To trochę tak, jak z wewnętrznym astronomem w każdym z nas. No dobra – nie wiem czym w każdym, ale jebać to. Nie każdy musi mieć doktorat z astrofizyki, aby mógł zachwycać się nocnym, przejrzystym niebem. Tak samo ja nie muszę siedzieć po uszy w demoscenie, aby raz na jakiś czas znaleźć losową próbkę i na chwilę odurzyć się nią.
Na początku był Chaos. I tutaj będzie dokładnie tak samo z wielu powodów, ale najważniejszy jest jeden – bo tak jest łatwiej. W gówno zawsze „łatwiej” wejść przez nieostrożność, czyż nie? No właśnie. Od jakiegoś czasu myślałem o blogu, ale zawsze byłem zbyt ostrożny. Pomyślałem sobie niedawno, że to przecież i tak bez znaczenia, po czym postanowiłem odważnie wykonać krok naprzód – ku kupie! ;)