Ależ tu zarosło ;] W zasadzie to nawet i lepiej. Działo się i dzieje, ale nie po to tu wpadłem… Celem mojej niespodziewanej wizyty na moim własnym blogu (;D), jest właśnie to, co się nie dzieje, a powinno, czyli mój przeklęty „magister”.
Ileż to już było „ostatnich razów” i „pewnych odpuszczeń”, a jednak horrorek się ciągnie i ciągnie ;)
Przed chwilą usiadłem przy kalendarzu i policzyłem, ile dni zostało do końca sierpnia, począwszy od jutra. Jest ich dokładnie 42. To nie może być przypadek – wszakże „42” jest uniwersalną odpowiedzią na pytanie o sens życia, wszechświata i wszystkiego.
„42” dni, wobec których mam pewne zadanie – dopilnować, by każdy z nich był na swój sposób unikalny i ważny, a nie tylko „przejedzony”. Zajebiście trudne zadanie, ale licząc te dni właśnie teraz, coś mnie jakoś ugryzło w dupę i uznałem, że nie mogę teraz przejść wobec tego obojętnie. W końcu to ostatnia „ostatnia szansa” ;]